Już po raz kolejny sady i jagodniki w centralnej polsce zostały nawiedzone przez silne nawałnice i opady gradu. W niektórych rejonach to już kolejna fala. Powtórzył się zatem schemat z zeszłego roku niemniej to wydanie jest znacznie gorsze.
Meteorolodzy przestrzegali przed groźnymi nawałnicami, ale nikt raczej nie spodziwał się, że czerwiec pożegna sadowników w tak przykry sposób. W czwartek 29 czerwca przez centralną Polskę przeszły silne nawałnice. W powiecie rawskim i grójeckim w ciągu doby spadło blisko 100 litrów wody na m2. To absolutny rekord jeśli patrzeć na rozkład opadów w ciągu kilku ostatnich lat w tym samym okresie.
W któtkiej chwili podwórka, sady i plantacje zamieniły się w jeziora. Wody ciągle przybywa co powoduje że tworzą się zastoiska, które z pewnością odbiją się na zdrowotności drzew. Silny wiatr łamał drzewa rosnące wzdłóż dróg rzucając je na jezdnie, linie wysokiego napięcia i pobliskie sady. Wiele domów zostało bez prądu. Na szczęscie był to chwilowy kryzys energetyczny.
Naporowi tak dużej siły poddały się również konstrucje podporowe ze słupów betonowych w sadach. Gwałtowne podmuchy wręcz ukręcały młode drzewka tuż przy ziemi po czym układały w rzędach. W epicentrum niszczycielskiej siły zniszczeniu uległo kilka domów. W Woli starowiejskiej (gmina Belsk Duży) wiatr zerwał znaczną część dachu budynku mieszkalnego i dosłownie położył go kilkanaście metrów dalej. W rejonie uprawy papryki Klwów i okolice wiatr porwał i naruszył konstrukcje tuneli foliowych.
W sadach już po wiosennych przymrozkach nie było zbyt dużo owocu. Do połowy czerwca wydawało się że niektórzy “uratowali” choć część plonu. Niestety była to tylko złudna nadzieja. Najpierw opad czerwcowy znacznie przerzedził zawiązki a teraz kolejny już grad dokończył dzieło zniszczenia. Uderzenia gradzin w zależności od ich wielkości i kształtu powodowały głębokie wgniecenia albo przecinały skórkę zawiązków i liści jabłoni. Plantacje truskawki dosłownie popłynęły z wodą, a maliny wyłamywały się pod naporem ściany wody. Straty często są niedoodrobienia. “Nie było najlepiej ale nikt nie spodziewał się że będzie aż tak źle” – mówią sadownicy. I rzeczywiście jest to jeden z najgorszych sezonów od dekady, a to dopiero połowa sezonu. Co przyniosą kolejne dni jest ciągle wielką niewiadomą.