Kolejna fala przymrozków przeszła przez polskie sady rzucając mrok na tegoroczny plon. Biorąc pod uwagę przymrozki z poniedziałku wielkonacnego (17.04) oraz z 10.05 sytuacja nie wygląda optymistycznie, a przyszłość wielu gospodarstw stoi pod znakiem zapytania. Wielu z sadowników zastanawia się czy to tzw. zimni ogrodnicy, czy może jeszcze “oni” bedą mieli coś do powiedzenia.
Niestety czarny scenariusz synoptyków potwierdził się zciągając na wiele rejonów w Polsce kolejny już raz przymrozki. Stopniowe wychłodzenie postępowało już od 9 maja. Bezchmurna pogoda potęgowała szybkie wypromieniowanie ciepła z gleby, a tym samym jej wychłodzenie. Około północy, a w niektórych rejonach kraju kilka godzin przed północą słupki termometrów zaczęły znacznie opadać w dół. Punktem newralgicznym okazał się środowy poranek między godziną 4 a 5. Wówczas stacje meteorologiczne zamieszczone na wysokości 2 m od ziemi w wielu lokalizacjach wskazały temperatury od 1 do nawet 5 ºC poniżej zera. Wartość przy gruncie była jeszcze niższa i osiągała 7-10 ºC. Liście, pędy a co najgorsze kwiaty w pełni rozwoju pokryły się szronem.
Konsekwencje przmrozków
W sadach już po kilku godzinach od wystąpienia przymrozków widoczne są pierwsze objawy tak niskich temperatur. W pełni rozwinięte kwiaty odmian takich jak 'Idared', 'Ligol' i wiele innych przemarzły praktycznie całkowicie. Uszkodzeniu uległy nie tylko słupki, znamiona i zlążnie ale także pręciki. Po wykonaniu przekroju poprzezcznego przez kwiat widać ich zbrązowienia. Przebarwienia widać również na płatkach kwiatowych poszczególnych kwiatów a także na samych liściach. W niektórych przypadkach przemarzły także podstawy kwiatostanów, co objawia się w postaci zwisających bezwładnie kwiatów zebranych w rozety.
Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku drzew pestkowych tj. wiśni i czereśni, gdzie uszkodzone zawiązki przybrały postać czarnych. Pozornie najlepiej po pierwszej fali przymrozków wyglądały śliwy. Jednakże obecnie widać, że i w sadach tego gatunku są znaczne uszkodzenia.
Wcale lepiej nie wyglądają jagodniki. Na plantacjach malin wczesnych młode pędy przemarzły u podstawy a liście ulgłu brzeżnemu zbrązowieniu. Rośliny truskawki stosunkowo dobrze zniosły przymrozki. Gorzej jeśli chodzi o ich kwiaty zwłaszcza te w pełni otwarte. Zupełnie nie sprawdziły się osłony z włókniny, zwłaszcza jeśli przylegały do roślin.
Czy jest jeszcze nadzieja na jakikolwiek plon w sadach?
Plon jest wypadkową kilku czynników, nie zmienia to jednak faktu, że dla jego osiągnięcia niezbędne jest zapylenie i zapłodnienie kwiatu. Na chwilę obecną szacowane jest ponad 90% uszkodzenie kwiatów a nawet samych rozet. Brak kwiatów to brak zawiązków a później i owoców. Konsekwencją tego będzie drastyczna obniżka plonu.
Można powiedzieć, że obecny sezon należy do najtrudniejszych z największymi stratami od kilkunastu lat. W wielu przypadkach właściwie można uznać, że kończy się on z ujemnym bilansem. Poniesione zostały koszty ochrony zwłaszcza jabłoni przeciwko parchowi i dalej będzie trzeba dbać, żeby sad jakoś wyglądał a plon, no cóż znikomy. Jedno jest pewne w tym roku sadownicy nie będą narzekać na nadprodukcję.